Pierwsza szopka warszawska

Z sapijaszko.net
Skocz do: nawigacja, szukaj
[edytuj]
Pikador, jego koń i jeszcze jedno zwierzę: Pierwsza szopka warszawska, Instytut Wydawniczy "Musarion", Kraków, 1922

Podtytuł: Revue w 3 odsłonach.


Osoby działające

Jan Lornetkowicz  
Arnold Szi-Szi  
Rysio Ordynaryński  
Juliusz Osterkaterwa[1]  
Waldemar Arabski  
Marnel Kakuszyński[2]  
Wacio Grubiański  
Irena En-Grosser Spolska  
Stanisław Bezstroński  
Dziadek  
Stanisław Gadaliński  
Minister Machalski  
Ignacy Loyla Abderewski[3]  
Poseł Drągal  
Ignacy Gdaczyński  
Albert Ziemiański  
Szymon Langenazy[4]  
Wojciech Trąbczyński  
Poseł Witoś  
Tuwimes Sokraczący[5]  
Adolf Neuwierciński  
Dr Bi-Ba-Boy[6]  
Jenerał Harceller  
Ppułk. Wieniawa-Vient-En-Avant[7]  

Prolog

(Wychodzi Pikador, jego koń i jeszcze jedno zwierzę).

Panowie i panie! Miejcie tę naturę,
Nie patrzcie się na siebie, ale prosto w dziurę.
W domku naszym się dziura za chwilę otworzy,
Kolejno się pokażą nasi lokatorzy.
W domku mamy ich wszystkich, ciasnym lecz chędogim,
Aplauz dajcie należny naszym gościom drogim.
Chcecie zbadać ich bliżej? Już są na papierze
Pierwszą szopkę warszawską we wdzięcznej ofierze
Składają wam

                              Pikador, jego koń
                              i jeszcze jedno zwierzę.

Akt I

Scena I

(Wychodzi Lornetkowicz).

Lornetkowicz  

Nawet tu puchy. Ładna sytuacja,
Na widowni stagnacja, na scenie stagnacja,
Zrobiłbym dla rozmaitości na początek
Jaką rzeź, ale niema niewiniątek.
Jedno było niewinne --- i to djabli wzięli,
"Wierną kochankę" w prasie mi zerżnęli,
Kończył mnie już Kończyński, dobijałem lądu,
Dziś wyglądam, jak stary "Burmistrz demimondu",
Jedno mi pozostało, aby cześć ocalić ---
Umówić się z Zelwerem i razem się spalić.

Scena II

(Wchodzi prezes Gadaliński).

Gadaliński  

Drogi dyrektorze! Czasu mam niewiele,
Bo to dzisiaj raut gruziński i czeskie wesele,
O siódmej na Wiedeńskim witam posła Maksę,
O ósmej dorożkarzom daję nową taksę,
O dziewiątej na Pragę przyjeżdża Fern-Andra,
O dziesiątej wyciągam syna ze "Skamandra",
Zajęty jestem wściekle jak dzień Boży długi,
Lecz zawsze dyrektorze, na twoje usługi.
Jeżeli jaka luka jest w repertuarze,
Powiem wszędzie i wszystko co dyrektor każe.

(śpiewa na melodję "Sztajerka")

Gdy prezes gada, słucha go rada
Oj di ra da ra da, oj di ra da ra
Płynie tyrada, rada jest rada,
Oj di ra da ra da hopsa!
Przyjazd czy wyjazd, objazd czy zjazd,
Wiec akuszerek czy związek miast,
Gość z Gwadelupy, z Indji czy z Czech,
Pan prezes gada --- hop siup!

Pogrzeb mikada --- pan prezes gada
Oj di ra da ra da, oj di ra da ra
Przyjazd Askwita --- pan prezes wita,
Oj di ra da ra da hopsa!
Obchód czy pochód, wychód czy wchód,
Rozchód czy dochód, zachód czy wschód,
Nansen, Kościuszko, Dante, Verdun
Pan prezes gada --- hop siup!

Pierwsza brygada --- pan prezes gada
Oj di ra da ra da, oj di ra da ra
Lada parada --- pan prezes gada,
Oj di ra da ra da hopsa!
Curie Skłodowska, Joanna D'arc,
Żołnierz nieznany czy wschodni targ,
Śląsk, Żeligowski, quatorze juillet
Pan prezes gada --- hop siup!

Styczeń i luty, marzec i kwiecień,
Oj di ra da ra da, oj di ra da ra
Czerwiec i sierpień, grudzień i wrzesień,
Oj di ra da ra da hopsa!
Lipiec, listopad, październik, maj,
Co dzień rocznicę ma inny kraj,
Gadaj gaduła, a to ci raj,
Więc prezes gada --- hop siup!

(wybiega)
Lornetkowicz  

Nagadał i uciekł! Niema na to rady
Nie wystarczą w teatrze same miejski rady

(śpiewa na mel. "Z dymem pożarów")

Z dymem pożarów, z rozlewem krwi bratniej
Do Ciebie, Panie, podnoszę mój głos,
Już dyrektorem jestem raz ostatni,
Od takich posad siwieje włos.

Z dymem pożarów poszły moje sceny
Spalił się teatr, we mnie ogień zgasł,
Jak Kochanowski śpiewam oto treny,
Wdzięczny Kempnerze nie porzucaj nas!

I chodzę drogą coraz bardziej śliską,
Syty już chwały i tryumfu syt,
Oddałem "Muzy" dziś na Świętokrzyską
Handluje muzą jeden z drugim żyd.

"Wierną kochanką" jest mi Fijałkowski
I szumią Hertze niby "młody las",
Żeby mi wody z głowy dał Pieńkowski,
Możeby pożar nielitośny zgasł.

Dwaj, Lorentowicz i Librowicz, malce
Robią wszak wszystko, co się tylko da,
Wystawiam sztukę, on pomaga w walce,
Pomoc na scenie i widowni da.

Oto ostatnia "polska pieśń miłosna"
Kochał mnie jeden i to też był stróż!
Więc kiedy umrę, o chwilo żałosna!
Taki mi napis na grobowcu złóż:

"Tu leży biedak, który nie chciał za nic
Opuścić stolca, choć już ani rusz,
Płakał --- i nie chciał wrócić do Pabjanic
Odejdź przechodniu --- i cylinder włóż.

(wychodzi)


  1. Juliusz Osterwa
  2. Kornel Makuszyński
  3. Ignacy Padarewski
  4. Szymon Askenazy
  5. Julian Tuwim
  6. Dr Tadeusz Boy-Żeleński
  7. Bolesław Wieniawa-Długoszowski


AutorPikador, jego koń i jeszcze jedno zwierzę +
Data wydania1922 +
Kluczpikador-pierwsza-1922 +
Miejsce wydaniaKraków +
NazwastronyPierwsza szopka warszawska +
RodzajBook +
TytułPierwsza szopka warszawska +
WydawnictwoInstytut Wydawniczy "Musarion" +