Konstanty Ildefons Gałczyński - Piekło polskie: Różnice pomiędzy wersjami

Z sapijaszko.net
Skocz do: nawigacja, szukaj
m (Utworzył nową stronę „{{MetaUtwor |klucz = galczynski-pieklo-1926-09-25 |Autor = Konstanty Ildefons Gałczyński |Tytul = Piekło polskie |Published = Cyrulik Warszawski |Nr = 18 (18) |Data ...”)
 
m (zamienił w treści „---” na „—”)
 
Linia 39: Linia 39:
 
Nagle, czy Dante był to, czy Petrarka
 
Nagle, czy Dante był to, czy Petrarka
 
nic wiem, lecz raczej sądzę być demonem
 
nic wiem, lecz raczej sądzę być demonem
onego człeka. --- Chłopcze, niech nie sarka
+
onego człeka. Chłopcze, niech nie sarka
  
jęzor twój --- rzekła mara, --- bo przed skonem
+
jęzor twój rzekła mara, bo przed skonem
 
ujrzysz Erebu grozy tajemnicze,
 
ujrzysz Erebu grozy tajemnicze,
 
kędy Kon cierpi społem z Laokoonem.
 
kędy Kon cierpi społem z Laokoonem.
  
--- Ktoś ty? --- spytałem. --- Jam jest Bazewiczem,  
+
Ktoś ty? spytałem. Jam jest Bazewiczem,  
--- co jeografją na ziemi fałszował,
+
co jeografją na ziemi fałszował,
--- na ziemi byłem czemś --- tu jestem niczem.
+
na ziemi byłem czemś tu jestem niczem.
  
--- Teraz szczebluję do niebiańskich pawał,  
+
Teraz szczebluję do niebiańskich pawał,  
--- ale nie dojdę, jak nie doszedł Maron;
+
ale nie dojdę, jak nie doszedł Maron;
--- in terra doctor eram --- tu konował.
+
in terra doctor eram tu konował.
  
 
Stało się ciemniej, kiedy siwy Charon
 
Stało się ciemniej, kiedy siwy Charon
Linia 78: Linia 78:
  
 
a nigdy wielką odwagą nie słynąc,
 
a nigdy wielką odwagą nie słynąc,
--- Mistrzu, --- szepnąłem --- prowadź mnie w te kręgi,
+
Mistrzu, szepnąłem prowadź mnie w te kręgi,
--- przepadnę bowiem sam, samopas płynąc.
+
przepadnę bowiem sam, samopas płynąc.
  
--- Na mapy moje! --- rzeknie mój duch tęgi ---
+
Na mapy moje! rzeknie mój duch tęgi
--- nie trwóż się, chłopcze, zadrzyj w górę głowy,
+
nie trwóż się, chłopcze, zadrzyj w górę głowy,
--- niech spłonie Strach twój w ogniu mej Potęgi.
+
niech spłonie Strach twój w ogniu mej Potęgi.
  
--- Oto zobaczysz obraz Piekieł nowy
+
Oto zobaczysz obraz Piekieł nowy
--- i phantasmata oglądniesz olbrzymie
+
i phantasmata oglądniesz olbrzymie
--- i najgroźniejszy krąg, bo poetowy.
+
i najgroźniejszy krąg, bo poetowy.
  
 
A wtem hebrajskie usłyszałem imię,  
 
A wtem hebrajskie usłyszałem imię,  
 
poznałem: znamię zdradziło eblisie.
 
poznałem: znamię zdradziło eblisie.
--- Tyżeś to? --- rzekłem --- Tyżeś to, Tuwimie,
+
Tyżeś to? rzekłem Tyżeś to, Tuwimie,
  
--- aże po pępek pogrążon w ignisie?
+
aże po pępek pogrążon w ignisie?
--- Czyś to ty, mój słopiewco, logofagu, larwo?
+
Czyś to ty, mój słopiewco, logofagu, larwo?
 
Milczał, słowa łykając krągłe, i się
 
Milczał, słowa łykając krągłe, i się
  
 
w ignisie smażył cum honore parvo.
 
w ignisie smażył cum honore parvo.
--- Mistrzu, --- spytałem --- a ten, co binokle
+
Mistrzu, spytałem a ten, co binokle
--- na rzymskim nosi nosie białym barwą,
+
na rzymskim nosi nosie białym barwą,
  
--- który na Heinem cwałuje naoklep,
+
który na Heinem cwałuje naoklep,
--- jakby go talent, albo horror poniósł,
+
jakby go talent, albo horror poniósł,
--- kto zacz? Odpowie Mistrz: --- Rumaka poklep
+
kto zacz? Odpowie Mistrz: Rumaka poklep
  
--- i jeźdźca na nim. On --- ci jest Antonius
+
i jeźdźca na nim. On ci jest Antonius
--- Słonimski, znany z zatrutego zęba,
+
Słonimski, znany z zatrutego zęba,
--- chociaż powionie czasem jak Favonius.  
+
chociaż powionie czasem jak Favonius.  
  
 
Trochę zmęczony siadłem na skał zrębach,
 
Trochę zmęczony siadłem na skał zrębach,
 
słuchając głosu, co płynął z oddali:
 
słuchając głosu, co płynął z oddali:
--- Jak marmur bity dłótem --- moja gęba.
+
Jak marmur bity dłótem moja gęba.
  
Patrzę --- a zgraja rogonośców wali,
+
Patrzę a zgraja rogonośców wali,
 
wlokąca widmo jakieś z gór do dołów;
 
wlokąca widmo jakieś z gór do dołów;
 
widły żarliwe w brzuch widma wbijali.
 
widły żarliwe w brzuch widma wbijali.
  
--- Jam jest Leonard Podhorski Okołów,  
+
Jam jest Leonard Podhorski Okołów,  
--- enjambemanjak, sprośny rymokupca,
+
enjambemanjak, sprośny rymokupca,
--- w sercu Białoruś miałem i aniołów.
+
w sercu Białoruś miałem i aniołów.
  
 
Tak wyło widmo, a djabły do słupca
 
Tak wyło widmo, a djabły do słupca
Linia 137: Linia 137:
 
Johannes Miller wieczny Nepomucen
 
Johannes Miller wieczny Nepomucen
  
był to. --- Posłuchaj, --- Wergil z wąsem rzekł tu ---
+
był to. Posłuchaj, Wergil z wąsem rzekł tu
--- jako on Miller subjektywnie wyje:
+
jako on Miller subjektywnie wyje:
--- Forsa i folga --- synurektum tektum.  
+
Forsa i folga synurektum tektum.  
  
 
Empuzy, Lamje, Hapuny, Harpije,
 
Empuzy, Lamje, Hapuny, Harpije,
Linia 159: Linia 159:
 
Piękne to było, piękne. Gdy tak stałem,
 
Piękne to było, piękne. Gdy tak stałem,
 
głos mnie doleciał podobny do róży:
 
głos mnie doleciał podobny do róży:
--- kucnij troszeczki, Jadziu, za tym wałem...
+
kucnij troszeczki, Jadziu, za tym wałem...
  
--- Chłopcze, to piekło wcale ci nie służy,
+
Chłopcze, to piekło wcale ci nie służy,
--- bo w raju piekła chcesz, a w piekle raju,
+
bo w raju piekła chcesz, a w piekle raju,
 
Tu zbladł i pióro schował i się znużył.
 
Tu zbladł i pióro schował i się znużył.
  
 
Od wschodniej strony, na dachu tramwaju
 
Od wschodniej strony, na dachu tramwaju
 
wały, androny, sterny, baliwerny,
 
wały, androny, sterny, baliwerny,
hocki i klocki, gacki, balu --- baju
+
hocki i klocki, gacki, balu baju
  
 
padały w duszny Tartar niepomierny,
 
padały w duszny Tartar niepomierny,
wrzeszcząc: --- O mamo, serce me dynamo,
+
wrzeszcząc: O mamo, serce me dynamo,
 
o Sternie, steruj, któryś jest bezsterny!
 
o Sternie, steruj, któryś jest bezsterny!
  
Linia 178: Linia 178:
  
 
gdy mu wątróbsko sępy witkaczące
 
gdy mu wątróbsko sępy witkaczące
żarły, wył potępieniec. --- Mnie zadziwia,
+
żarły, wył potępieniec. Mnie zadziwia,
--- Mistrzu, ten człowiek --- rzekłem --- i hańbiące
+
Mistrzu, ten człowiek rzekłem i hańbiące
  
--- czyny popełnić musiał. --- On ma wywiad
+
czyny popełnić musiał. On ma wywiad
--- sam i ze sobą, więc "guarda e passa".
+
sam i ze sobą, więc "guarda e passa".
 
Przez czarnych borów spleśiałne igliwia
 
Przez czarnych borów spleśiałne igliwia
  
Linia 189: Linia 189:
 
automobilom rzucający lassa.
 
automobilom rzucający lassa.
  
--- Znudził mnie --- płakał monokl --- Platon --- Plotyn,  
+
Znudził mnie płakał monokl Platon Plotyn,  
--- handlem się wreszcie bawię od lat wielu,
+
handlem się wreszcie bawię od lat wielu,
--- dla potępieńców czyniąc anti-potyn.
+
dla potępieńców czyniąc anti-potyn.
  
 
Tyś mi się tutaj zjawił, o Kornelu,  
 
Tyś mi się tutaj zjawił, o Kornelu,  
Linia 210: Linia 210:
  
 
a już rzec najmniej, że nie był wymiszon
 
a już rzec najmniej, że nie był wymiszon
z genjuszu. Szeptał: --- Irzku, mego wuja
+
z genjuszu. Szeptał: Irzku, mego wuja
--- miasto, mych dzieci cytwar i kapiszon.
+
miasto, mych dzieci cytwar i kapiszon.
  
 
Nagle, jakgdybym słyszał "Alleluja",
 
Nagle, jakgdybym słyszał "Alleluja",
 
jakobym wonie powąchał Arabji,
 
jakobym wonie powąchał Arabji,
tak byłem szczęśliw. Rzekł jeograf: --- Tu ja
+
tak byłem szczęśliw. Rzekł jeograf: Tu ja
  
--- raczej ci płakać każę, krąg to babi;  
+
raczej ci płakać każę, krąg to babi;  
--- ujrzysz tu białych głów szkaradnych siła;  
+
ujrzysz tu białych głów szkaradnych siła;  
więc spoważniałem i rzekłem mu: --- Rabbi.  
+
więc spoważniałem i rzekłem mu: Rabbi.  
  
 
Przed nami w kotle rymotwórczym wyła
 
Przed nami w kotle rymotwórczym wyła
Linia 233: Linia 233:
 
Tam jakaś dama podawała "cycy"
 
Tam jakaś dama podawała "cycy"
  
uatom beskidskim --- i były trzy Gracje,
+
uatom beskidskim i były trzy Gracje,
 
trzy Marje: Kossak, Dąbrowska, Jehanne,  
 
trzy Marje: Kossak, Dąbrowska, Jehanne,  
 
trzy panie polskie, trzy "białe akacje".
 
trzy panie polskie, trzy "białe akacje".
Linia 241: Linia 241:
 
Zdzisio Dębicki i z każdąby w wannę.
 
Zdzisio Dębicki i z każdąby w wannę.
  
W krzaczkach --- brodaty --- jako prorok Baruch
+
W krzaczkach brodaty jako prorok Baruch
 
Jaś Narodowy Salińskiego Marję
 
Jaś Narodowy Salińskiego Marję
 
z laurem na skroni powiódł. Szli do baru.
 
z laurem na skroni powiódł. Szli do baru.
Linia 254: Linia 254:
  
 
W ręku trzymała z ciepłą wodą kranik,
 
W ręku trzymała z ciepłą wodą kranik,
symbol cywilizacji --- rzekł filozof,
+
symbol cywilizacji rzekł filozof,
 
który nazwiskiem w pamięci mi zanikł.
 
który nazwiskiem w pamięci mi zanikł.
  
Linia 261: Linia 261:
 
w mundurze szarym, ciemny jak teozof.
 
w mundurze szarym, ciemny jak teozof.
  
--- Mistrzu! --- krzyknąłem. --- Piekieł ewangelja
+
Mistrzu! krzyknąłem. Piekieł ewangelja
--- przeraża oczy moje, w uszy dzwoni,
+
przeraża oczy moje, w uszy dzwoni,
--- niechaj przykryje wzrok mój twoja delja.
+
niechaj przykryje wzrok mój twoja delja.
  
 
Jednak widziałem: z rękawa masoni
 
Jednak widziałem: z rękawa masoni
Linia 269: Linia 269:
 
płynęli w nieskończoność... Wszędzie oni.
 
płynęli w nieskończoność... Wszędzie oni.
  
On w Piekle jeden Anioł --- zbuntowany.
+
On w Piekle jeden Anioł zbuntowany.
 
Więc kiedym ujrzał i szpady i kielnie,
 
Więc kiedym ujrzał i szpady i kielnie,
 
począł mną targać strach nieopisany,
 
począł mną targać strach nieopisany,
Linia 277: Linia 277:
 
porwał nas w ręce i niósł w górę dzielnie.
 
porwał nas w ręce i niósł w górę dzielnie.
  
--- Trzymaj się wąsa mego, kiedy hulasz
+
Trzymaj się wąsa mego, kiedy hulasz
--- dziwnie w powietrzu --- rzekł pan B. --- Trzymałem,
+
dziwnie w powietrzu rzekł pan B. Trzymałem,
 
Gdzieś w raju aniołowie jedli gulasz,
 
Gdzieś w raju aniołowie jedli gulasz,
  
Linia 286: Linia 286:
  
 
A księżyc tajemniczy był jak rebus,
 
A księżyc tajemniczy był jak rebus,
jak kalafonja złoty. --- Dość tej jazdy,
+
jak kalafonja złoty. Dość tej jazdy,
czas nam przez Czyściec wędrować ku Niebu ---
+
czas nam przez Czyściec wędrować ku Niebu
  
 
rzek mi jeograf. I ujrzałem Gwiazdy.
 
rzek mi jeograf. I ujrzałem Gwiazdy.

Aktualna wersja na dzień 21:55, 19 cze 2012


Dell' Inferno.

             CANTO XXX.

W życia wędrówce, na połowie drogi
skroś infernalne wędrowałem knieje,
gdzie ci, co skrzydła mają i co rogi,

porównie cierpią i zbywszy nadzieje,
zapadłem w otchłań Piekła niedościgłą;
kiedy pomyślę, włos na mnie truchleje.

Oczu demonów rozżarzonym węgłom
światłość jakowaś grozy przydawała,
gdy oko moje z ich okiem się sprzęgło.

I tako drżałem jak korab na wałach,
gdy się odjablą wszystkie elementy.
A było wietrzno i wieczór bezmała.

Nade mną w górze "Święty, Święty, Święty"
piały Cherubim i niebo jak arka
skroś planetarne płynęło zakręty.

Nagle, czy Dante był to, czy Petrarka
nic wiem, lecz raczej sądzę być demonem
onego człeka. — Chłopcze, niech nie sarka

jęzor twój — rzekła mara, — bo przed skonem
ujrzysz Erebu grozy tajemnicze,
kędy Kon cierpi społem z Laokoonem.

— Ktoś ty? — spytałem. — Jam jest Bazewiczem,
— co jeografją na ziemi fałszował,
— na ziemi byłem czemś — tu jestem niczem.

— Teraz szczebluję do niebiańskich pawał,
— ale nie dojdę, jak nie doszedł Maron;
— in terra doctor eram — tu konował.

Stało się ciemniej, kiedy siwy Charon
z okiem jakoby z rozżarzonym lontem
wywijał wiosłem, jak różdżką Aaron.

I tako płynęliśmy Acherontem,
rzeką Boleści, a wioślarz pyjamą
osłaniał członki swoje. Widział on te

duchy nieraz płynące i tak samo
poglądał na nas, jak za dawnych czasów,
gdy cisnął Danta przed piekielną bramą.

Lecz oto Cerber, strzegący zawiasów
bramy podziemnej, dał nam znak szczekaniem,
żeśmy do czarnych dopłynęli lasów.

I tam na chwilę wpadłem w snu otchłanie.
Jak kiedy chory syn, drżący w malignie,
budząc się, straszy matkę bełkotaniem,

Raz po raz okrzyk grozy z ust wyrzygnie,
tako i byłem ja, w to Piekło chynąc,
gdy wzrok ku ziemi zbytnia trwoga przygnie;

a nigdy wielką odwagą nie słynąc,
— Mistrzu, — szepnąłem — prowadź mnie w te kręgi,
— przepadnę bowiem sam, samopas płynąc.

— Na mapy moje! — rzeknie mój duch tęgi —
— nie trwóż się, chłopcze, zadrzyj w górę głowy,
— niech spłonie Strach twój w ogniu mej Potęgi.

— Oto zobaczysz obraz Piekieł nowy
— i phantasmata oglądniesz olbrzymie
— i najgroźniejszy krąg, bo poetowy.

A wtem hebrajskie usłyszałem imię,
poznałem: znamię zdradziło eblisie.
— Tyżeś to? — rzekłem — Tyżeś to, Tuwimie,

— aże po pępek pogrążon w ignisie?
— Czyś to ty, mój słopiewco, logofagu, larwo?
Milczał, słowa łykając krągłe, i się

w ignisie smażył cum honore parvo.
— Mistrzu, — spytałem — a ten, co binokle
— na rzymskim nosi nosie białym barwą,

— który na Heinem cwałuje naoklep,
— jakby go talent, albo horror poniósł,
— kto zacz? Odpowie Mistrz: — Rumaka poklep

— i jeźdźca na nim. On — ci jest Antonius
— Słonimski, znany z zatrutego zęba,
— chociaż powionie czasem jak Favonius.

Trochę zmęczony siadłem na skał zrębach,
słuchając głosu, co płynął z oddali:
— Jak marmur bity dłótem — moja gęba.

Patrzę — a zgraja rogonośców wali,
wlokąca widmo jakieś z gór do dołów;
widły żarliwe w brzuch widma wbijali.

— Jam jest Leonard Podhorski Okołów,
— enjambemanjak, sprośny rymokupca,
— w sercu Białoruś miałem i aniołów.

Tak wyło widmo, a djabły do słupca
Leonardjatę przydźgały cezurą.
Rymną krwią krwawił rymowy porubca.

Ale tu ciała nasze czarną chmurą
obeszły, w głębsze zapadliśmy limby,
gdzie dołem smrody szły, ognie zaś górą.

Widoków onych nawet Danta rymby
nie mógł opisać, boski w swojej sztuce,
tumy wznoszący samotne jak limby:

Z ciała albowiem drąc sztukę po sztuce,
gryźli djabłowie larwę cum affectu:
Johannes Miller wieczny Nepomucen

był to. — Posłuchaj, — Wergil z wąsem rzekł tu —
— jako on Miller subjektywnie wyje:
— Forsa i folga — synurektum tektum.

Empuzy, Lamje, Hapuny, Harpije,
Centaury złote i ciężkie od blasku
wrzasnęły nagle jak grom, kiedy bije:

Bowiem na skraju posępnego lasku
lekki jak ibis, gdy chce obłok dosiąc,
pod cylinderkiem miast Pallady kasku,

tuczny słowami lśniącemi nad mosiądz
Maitre Iwaszkiewicz chciał ćwierknąć sonetkę,
by w Akademji Piekła fotel osiąc.

Dwaj djabli wskazywali mu rozetkę
Legji Honoru, gdy on wierszodziałem
słodkim się parał, waniljowy Oetker.

Piękne to było, piękne. Gdy tak stałem,
głos mnie doleciał podobny do róży:
— kucnij troszeczki, Jadziu, za tym wałem...

— Chłopcze, to piekło wcale ci nie służy,
— bo w raju piekła chcesz, a w piekle raju,
Tu zbladł i pióro schował i się znużył.

Od wschodniej strony, na dachu tramwaju
wały, androny, sterny, baliwerny,
hocki i klocki, gacki, balu — baju

padały w duszny Tartar niepomierny,
wrzeszcząc: — O mamo, serce me dynamo,
o Sternie, steruj, któryś jest bezsterny!

Aliści wzrok mój inną panoramą
począł się bawić, bo na czarnej łące,
ogniami wzięty w kwadrat jakby ramą,

gdy mu wątróbsko sępy witkaczące
żarły, wył potępieniec. — Mnie zadziwia,
— Mistrzu, ten człowiek — rzekłem — i hańbiące

— czyny popełnić musiał. — On ma wywiad
— sam i ze sobą, więc "guarda e passa".
Przez czarnych borów spleśiałne igliwia

szliśmy. Szagale szarpały Pikassa,
kiedy w monoklu przemknął się djablotyn,
automobilom rzucający lassa.

— Znudził mnie — płakał monokl — Platon — Plotyn,
— handlem się wreszcie bawię od lat wielu,
— dla potępieńców czyniąc anti-potyn.

Tyś mi się tutaj zjawił, o Kornelu,
łysoniu rzewny, i ty, Lechonisto,
i ty, Adolfie, mowy karuzelu.

O Leszku, Leszku, gdy panegirystą
mam już być twoim, ty, który obiema
rękoma butle wznoszisz, o fletnisto,

do rajubym cię wzniósł. Właśnie go niema.
Kiedym plagjacką wyczyniał puentę,
blada i drżąca opadła mię trema,

bowiem ujrzałem widemko nadęte,
palące Maden, wielkie jak korniszon;
widać, że człowiek był to altus mente,

a już rzec najmniej, że nie był wymiszon
z genjuszu. Szeptał: — Irzku, mego wuja
— miasto, mych dzieci cytwar i kapiszon.

Nagle, jakgdybym słyszał "Alleluja",
jakobym wonie powąchał Arabji,
tak byłem szczęśliw. Rzekł jeograf: — Tu ja

— raczej ci płakać każę, krąg to babi;
— ujrzysz tu białych głów szkaradnych siła;
więc spoważniałem i rzekłem mu: — Rabbi.

Przed nami w kotle rymotwórczym wyła
Słodka i J. K. Iłłakowiczówna,
za tom "Połowu" jak Venus się kryła;

dalej sarenka Renka Tuwimówna
wiersz przy księżycu pisała bez świcy,
bo było widno. Panna Reicherówna

"une-heure-avec-sces" chciała mieć z Kończycy
cygarem. Dłużej nie mógł i miał rację.
Tam jakaś dama podawała "cycy"

uatom beskidskim — i były trzy Gracje,
trzy Marje: Kossak, Dąbrowska, Jehanne,
trzy panie polskie, trzy "białe akacje".

Z za drzewa, cierpiąc żądze nieustanne,
poglądał na nie barzo sprośny staruch
Zdzisio Dębicki i z każdąby w wannę.

W krzaczkach — brodaty — jako prorok Baruch
Jaś Narodowy Salińskiego Marję
z laurem na skroni powiódł. Szli do baru.

Tutaj zawiały wiatry jak malarje
żółte, trucizny pełne, bo zwysoka,
nucąc przez resztki nosa Negro-arje,

w otchłani bez dna towarzyszka Epoka
chynęła, pełna wojen, sportów, panik,
na sky-scraper'ach śpiąca i na dokach.

W ręku trzymała z ciepłą wodą kranik,
symbol cywilizacji — rzekł filozof,
który nazwiskiem w pamięci mi zanikł.

Wtem usłyszałem huk wojennych wozów,
a w pierwszym pędził bóg demonów Beljal
w mundurze szarym, ciemny jak teozof.

— Mistrzu! — krzyknąłem. — Piekieł ewangelja
— przeraża oczy moje, w uszy dzwoni,
— niechaj przykryje wzrok mój twoja delja.

Jednak widziałem: z rękawa masoni
beljalowego wężem niesłychanym
płynęli w nieskończoność... Wszędzie oni.

On w Piekle jeden Anioł — zbuntowany.
Więc kiedym ujrzał i szpady i kielnie,
począł mną targać strach nieopisany,

i z jeografem zbledliśmy śmiertelnie,
gdy raptem pewien blady wolno-mularz
porwał nas w ręce i niósł w górę dzielnie.

— Trzymaj się wąsa mego, kiedy hulasz
— dziwnie w powietrzu — rzekł pan B. — Trzymałem,
Gdzieś w raju aniołowie jedli gulasz,

a ja nad Piekłem z masonem latałem,
nad przepaściami czarnego Erebu
i z przerażenia drżałem całem ciałem.

A księżyc tajemniczy był jak rebus,
jak kalafonja złoty. — Dość tej jazdy,
czas nam przez Czyściec wędrować ku Niebu —

rzek mi jeograf. I ujrzałem Gwiazdy.
Nad Acherontem Boy, bóg zamyślony,
chodził samotny, pluł i liczył gwiazdy.


Pierwodruk w: Cyrulik Warszawski, nr 18 (18),1926, str. 6-7;





Źródło tekstu: Cyrulik Warszawski, nr 18 (18), 1926, wyd. Ludwik Fiszer
klucz: galczynski-pieklo-1926-09-25
AutorKonstanty Ildefons Gałczyński +
Kluczgalczynski-pieklo-1926-09-25 +
NazwastronyKonstanty Ildefons Gałczyński - Piekło polskie +
Numer18 (18) +
PublikowaneCyrulik Warszawski +
RodzajWiersz +
Rok publikacji1926 +
Strony6-7 +
TytułPiekło polskie +
Data
"Data" is a type and predefined property provided by Semantic MediaWiki to represent date values.
wrzesień 25, 1926 +